Za nami pierwsze wspólne święta. Były bardzo wyjątkowe, ponieważ pierwsze z naszym synkiem który 17 grudnia skończył 11 miesięcy. Dla mnie nie ma nic wspanialszego jak święta spędzone wśród moich najbliższych: męża, synka, z radością i pokojem w sercu. Mnóstwo światełek na choince, bombki, zapach pomarańczy i cynamonu unoszący się w powietrzu, a w wigilijny wieczór kolędy i biały opłatek. W tym roku pierwszy raz spędziliśmy nasze święta z naszym skarbem. Były wyjątkowe. Dlaczego?
Bo cieszyliśmy się wspólną
obecnością i tym, że za nami są już te przykre doświadczenia:
wcześniejszy poród, lęk o zdrowie naszego synka, 4,5 miesiąca
borykania się z kolkami po każdym karmieniu z powodu niedojrzałego
przewodu pokarmowego, wizyty po lekarzach, które wydawało się, ze
nigdy się nie skończą, wyjazdy do ośrodka rehabilitacyjnego.
To
wszystko za nami, nasz synek jest z nami. Z niecierpliwością
czekamy na dzień gdy zacznie sam siadać i zrobi swój pierwszy
krok.
Za rok nie mogę doczekać się kiedy po raz
pierwszy pokarzemy mu żywą szopkę. Na pewno bardzo się ucieszy i
będzie zafascynowany, barankiem, króliczkami, osiołkiem i pawiami,
które będą ozdabiały parafialną szopkę. W wigilijną noc,
przytyję go mocno do serca i ułożymy nasz skarb do snu, a ja będę
mu nucić moją ulubioną kolędę:
Cicha noc, święta
noc
Pokój niesie ludziom wszem
A u żłóbka Matka Święta
Czuwa sama uśmiechnięta
Nad dzieciątka snem
Nad dzieciątka snem...
Pokój niesie ludziom wszem
A u żłóbka Matka Święta
Czuwa sama uśmiechnięta
Nad dzieciątka snem
Nad dzieciątka snem...