Łajka Kosmiczny pies - recenzja


Z pewnością każdy z nas słyszał o Łajce, pierwszym psie, który podbił kosmos. Mało jednak kto wie, jak smutne i dramatyczne losy spotkały to zwierze. To niestety niesłodka historia z happy end. Bezwzględna rywalizacja, chęć zdobycia poklasku zwyciężyły nad empatią dla innych, bezbronnych stworzeń.

Łajka nie miała dużo szczęścia, jako szczenię została przygarnięta z ulic Moskwy, gdzie żyła jako bezpański pies. Przekazano ją do Instytutu Medycyny Lotniczej, gdzie przeprowadzano badania związane ze zdobywaniem przestrzeni kosmicznej z udziałem zwierząt. O losach tego bohaterskiego psa możemy przeczytać w książce od Kapitana Nauki „Łajka Kosmiczny pies” Kim Crabeels.




Książeczka w bardzo obrazowy sposób przedstawia całą historię. Dowiadujemy się z niej między innymi, że Łajka nie była pierwszym psem w kosmosie. W 1951 roku polecieli Dezik i Cygan, ale to Łajka w 1957 roku jako żywa istota krążyła po orbicie ziemskiej. Przez 3 lata przygotowywała się do swojej misji razem z innymi pieskami Muszką oraz Albiną. Pies musiał nie raz spędzić 15 czy nawet 20 dni w ciasnym pojemniku. Miało to na celu przyzwyczajenie zwierzęcia do trudnych warunków panujących w rakiecie kosmicznej. Muszka została wykluczona ze względu na niewłaściwą umiejętność jedzenia pokarmu. Pies wysyłany w kosmos musiał ładnie jeść. Dlaczego?





Rosjanie z góry zakładali, że pies nie wróci już na ziemię żywy. Nie rozumiem zupełnie dlaczego. Przygotowano dla niego truciznę, którą miał zjeść, gdy skończą się zapasy. Jedzenie i tlen również były ograniczone czasowo. Zachowanie psa cały czas monitorowano kamerą i mierzono mu puls. Ostatecznie, jak podano dopiero w 2002 roku, sonda spali się z całą zawartością. Rakieta wpadnie z niewiarygodną prędkością w atmosferę ziemską. Temperatura wzrośnie tak bardzo, że zwierze nie będzie miało nawet szans na przeżycie.




Książka jest bardzo obrazowa, zawiera dużo szczegółowych ilustracji, które w sposób bardzo spójny tworzą całość. Mimo że to bardzo smutna historia autorzy chcieli nadać jej optymistycznego wydźwięku niezwykłymi ilustracjami. Plusem jest cała masa ciekawostek, które z pewnością zainteresują nie jednego wielbiciela kosmicznych podróży. Ja sama dowiedziałam się bardzo wiele rzeczy, o których wcześniej nawet nie miałam pojęcia.

Długo zastanawiałam się, czy ta książka nadaje się dla dzieci. Uważam, że tak. Sam przekaz nie jest bardzo pozytywny – eksperymenty na zwierzętach, końcowa próba otrucia psa i wreszcie śmierć z przegrania, ale taka właśnie jest historia. Nie możemy trzymać dzieci pod kloszem, tłumacząc, że życie jest łatwe i piękne. W historii naszego narodu miały miejsca wydarzenia, które przyprawiają o dreszcze, ale to nieznaczny, że mamy izolować od tego nasze dzieci. Jeśli dziecko nie pozna trudnych emocji, to jak ma się nauczyć z nimi radzić. Dla osób bardziej wrażliwych można trochę ocenzurować treść. Książka może mieć przecież charakter moralizatorski, pouczający jak nie należy postępować. Osiągnięcie celu nie może odbywać wszelkimi środkami, bez względu na krzywdę innych stworzeń.