Wystarczy wypadek, choroba...




Gdy jesteśmy młodzi wydaje się nam, że nasze życie nigdy się nie skończy i będziemy żyć wiecznie. Z czasem, gdy co raz więcej siwych włosów pojawia się na naszej głowie a na twarzy zmarszczki zostawiają widoczne bruzdy, zaczynamy się zastanawiać, analizować to jak żyjemy. Nie rzadko wystarczy nagły wypadek czy choroba abyśmy zaczęli doceniać wartość naszego życia.


Kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że mój znajomy miał wypadek samochodowy. Było to tuż przez świętami wielkanocnymi. Wymusił pierwszeństwo przez nadjeżdżającym z przeciwka samochodem. Żonie, która siedziała obok nic się nie stało jednak on sam stracił przytomność. Przewieziono go do najbliższego szpitala w stanie krytycznym. Mimo to byłam pewna, że już niedługo odzyska przytomność i wszystko wróci do normy. Niestety tak się nie stało. Odzyskał przytomność po kilku dniach od wypadku, ale nie był w stanie samodzielnie oddychać, a do tego doszło odżywianie pozajelitowe.


W trakcie pobytu w szpitalu okazało się, że na jelicie grubym utworzył się guz, który uniemożliwia normalne funkcjonowanie, konieczna była operacja. Początkowo zakładano nawet konieczność utworzenia kolostomi, czyli stomi (sztucznego odbytu) na jelicie grubym, gdyby guz okazał się nowotworem. I tak chcąc nie chcą dowiedziałam się czym jest przetoka jelitowa czy ileostomia. Mój zasób słów wzbogacił się w takie zawiłe słowa jak np. kolostomia, stomia czy przetoka jelitowa, o których tak naprawdę nigdy wcześniej nie słyszałam. Ostatecznie obyło się bez stomi ale mój znajomy został przykuty do łóżka.

Mijają już prawie sześć miesięcy od wypadku i tak naprawdę istnieją nikłe szanse, że wróci do domu. Nawet nie chce sobie wyobrażać co przeżywa ten człowiek i jego rodzina. Zawsze gdy odwiedzam moją mamę i mijam ich dom przypominam sobie o tej tragedii sprzed kilku miesięcy, która trwa do tej pory. Nie chcę za każdym razem pytać jak się czuję mój znajomy, bo wiem, że jest to rozdrapywanie ran, a jednocześnie nie umiem udawać, że nic się nie stało i mnie to nic nie obchodzi.

Opowiedziana przez mnie historia jest jak najbardziej autentyczna. Niestety wydarzyła się naprawdę i trwa właśnie teraz. Gdy czytasz ten tekst, gdzieś leży człowiek przykuty do łóżka, który z pewnością chciałby Ci przypomnieć, że czasami życie jest zbyt krótkie bo odkładać ważne sprawy na potem, bo tego potem wcale może nie być. Jutro może wcale nie nadejść.

Zostawiam Wam z tymi kilkoma słowami, które mam nadzieję choć trochę zmuszą Was do refleksji.